Menu ☰

Moje ulubione kawiarnie w Ubud

W Ubud są 3 kawiarnie, których nie możecie ominąć. Dwóch z nich dlatego, że serwują najlepszą, świeżo paloną kawę, a trzeciej ze względu na wnętrze, malownicze, buchające barokowym przepychem w wysmakowanym i nieco industrialnym wydaniu. Wskakujcie w japonki i ruszajcie obsypanymi kwiatami chodnikami po poranną dawkę kofeiny!

1. Lazy Cats, Jl. Raya Ubud no 11, Ubud, Bali



Spacerując kiedyś główną ulicą Ubud zwróciłam uwagę na stary, nieco odrapany budynek rodem z Hanoi, gdzie na maleńkim balkonie, przy ciasno ustawionych stolikach rozsiedli się kawosze i obserwatorzy przepływającego gdzieś wokół życia. Moje miejsce, bez dwoch zdań, w czym utwierdziłam się jeszcze bardziej po wejściu do środka!

Lazy Cats otworzyło się zaledwie miesiąc temu i zyskało tylu sympatyków, że „biedacy” muszą organizować drugą imprezę otwierającą, żeby wszystkich zadowolić (i pomieścić ;)).
Nie wątpie, że właściciel tej kawiarni upodobał sobie Barok – jasna przestrzeń wypełniona jest pastelowymi sofami pełnymi poduch, wygodnymi, rzeźbionymi fotelami, wielkimi lustrami w złotych ramach, a to wszystko zestawiono z odrapanymi ścianami, po których pną się przewody elektryczne i stare, miedziane rurki. Do tego masa zieleni i królewskie portrety… lwów, psów i goryli 😉

Można tu wpaść się polenić popijając klasyczne i mrożone kawy, zdrowe koktajle (czy jest miejsce w Ubud, gdzie ich nie ma?) czy podjadając croissanty i smakowicie wyglądające śniadania. Ceny są ok, niezbyt wygórowane jak na Ubud (30 000 idr plus podatek za latte), kawa niezła, a w menu wegańskie mleko – oprócz kartonowego, słodzonego niestety mleka sojowego jest też zaskakująco dobrze pieniące się mleko kokosowo-nerkowcowe. Miejsce, które zdecydowanie polecam!

2. Seniman Coffee Studio, Jl. Sriwedari no 5, Ubud, Bali

Coś jest na rzeczy z tą świeżo palona kawą – nie tylko smakuje dobrze, ale ponoć ma w sobie jeszcze dużo Qi – energii życiowej. Poczytałam trochę, wysłuchałam nawet TED’a na ten temat i ponoć ziarna kawy powinny zostać zużyte w ciągu 7 dni od ich palenia, zanim staną się „martwe”, a kawa nie będzie już taka, jak być powinna. Nie traktuję tego bardzo poważnie, ale na pewno odczułam różnicę pijąc świeżo palona kawę – moje ciało inaczej na nią reaguje, jakby łagodniej, podczas gdy często czuję nieprzyjemne pieczenie w żołądku po regularnej kawie (dlatego staram się ją ograniczać).

Jeśli chcecie sprawdzić jak wasze ciało zareaguje na pełną Prany kawę – Seniman to świetne miejsce. Poza klasycznym latte czy espresso zamówcie tu też butelkowane cold brew, dostaniecie przepyszne mleko z nerkowców, za które warto nieco dopłacić, a do każdej kawy dostaniecie kruchego, maślanego herbatnika. Wi-fi działa tu bardzo dobrze więc można tu wpaśc popracować, chociaż nie udało mi się tu trafić na względny „spokój” – jest zawsze gwarno, ludzie wchodzą i wychodzą więc skupienie się może być wyzwaniem.
Za latte na mleku z nerkowców zapłacicie 44.000 idr już z podatkiem.

3. F.R.E.A.K Coffee, Jl. Hanoman no 19, Ubud, Bali.

Miejsce założone przez entuzjastę świeżo palonych ziaren – Ashera Yarona (to ten od TED’a, na pewno łatwo znajdziecie jego wystąpienie w sieci), który storzył fajną, prosta kawiarnie, gdzie można wypić dobrą kawę i nie wydać na to dziennego budżetu. Zamawiam tu zwykle amercianę (15 000 idr) i osobno mleko z nerkowców (5 000 idr) i zapadam się wygodnie w jednym z foteli czytając książkę czy obserwując świat za oknami.

Kawiarnia jest prosta, przytulna i niewielka, internet często nawala więc nie spotkacie tu pracusiów z laptopami, ani tłumów – atutem jest spokój i centralna lokacja, można tu odetchnąć od kolorowych butików i straganów jednej z główych ulic miasta.

 

Tagi: , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *