Menu ☰

Bun cha Ha Noi – Warszawa

Są trzy dania dzięki którym baaardzo polubiłam Wietnam, zanim jeszcze tam pojechałam – pho bo, bun bo nam bo i bun cha. To dania – ikony. Zjedzone dziesiątki razy w Warszawie na stadionie, potem na Brackiej i Chmielnej. Były też najciekawszym punktem podróży po wszystkich wietnamskich miejscowościach. O ile miskę pysznej, gorącej zupy pho można zjeść wszędzie, o tyle na aromatyczne, wieprzowe bun cha musiałam czekać całą długą drogę z Sajgonu do Ha Noi, ponieważ jest to danie typowe tylko dla północy Wietnamu. Było pyszne, idealne i… dokładnie takie jakie znałam z “ósemki” na stadionie 🙂 Co świadczy, że ta wietnamska uliczka powinna była stać się naszym dobrem narodowym chronionym przez Unesco! Tamtejsza budka numer osiem to chyba obecny Toan Pho (jeśli się mylę niech mnie ktoś poprawi proszę), który nadal nie zawodzi w temacie wietnamskich, sztandarowych dań.
Wszystkie trzy są dla mnie niezłym wyzwaniem i jakoś ciągle odkładałam ich przygotowanie, obawiając się naruszenia ideału. A wiadomo – ideał zobowiązuje. W końcu na pierwszy ogień poszło bun cha, które wydaje się najprostsze w wykonaniu, tym samym najtrudniejsze w spapraniu. Już na samym początku trochę zmieniłam zasady – zrezygnowałam z tłustego boczku na rzecz chudszej łopatki. Zabrakło mi też piklowanej marchewki i zielonej papaji, ale reszta pozostała bez zmian. Ponieważ najwięcej charakteru nadają temu daniu zioła, aromat grilla oraz cudowny nuoc mam to mimo zmian i braków moje bun cha wyszło super. Pora chyba zacząć zacierać ręce na pho.

Przepisy na bun cha potrafią się między sobą znacznie różnić, pojawia się w nich miód, chili i trawa cytrynowa. Moje pierwsze danie-wyzwanie oparłam na bardziej oszczędnym w składniki przepisie ulubionego chef’a – Luke’a Nguyen’a.

 

PRZEPIS

Kawałki wieprzowiny:
300 gr łopatki wieprzowej (w oryginale jest boczek, ja wybrałam mniej tłuste mięso)
1 łyżeczka sosu rybnego
2 łyżeczki gęstego, ciemnego sosu sojowego
0,5 łyżeczki pieprzu
0,5 łyżeczki cukru
3 ząbki czosnku, zmiażdżone
cebulka dymka bardzo drobno posiekana lub zmielona (ok. 1 łyżeczki)
3 szalotki bardzo drobno posiekane lub zmielone

Mięso kroimy na niewielkie plasterki, ok 0,5 mm szerokości. Pozostałe składniki mieszamy w miseczce, do której wkładamy mięso i marynujemy 2 godziny w temperaturze pokojowej lub 6-8 godzin w lodówce. Na mocno rozgrzanej patelni grillowej przypiekamy mięso z obu stron aż zbrązowieje. Odkładamy na talerz.

Wieprzowe kotleciki:
500 gr mielonej wieprzowiny
1 jajko
2 łyżki sosu rybnego
1 łyżka gęstego, ciemnego sosu sojowego
0,5 łyżeczki pieprzu
4 ząbki czosnku, zmiażdżone
5 dymek (białe części szczypiorku) drobno posiekanych
3 szalotki drobno posiekane

Mieszamy mięso ze wszystkimi składnikami i zostawiamy na 2 godziny lub całą noc w lodówce. Nasmarowanymi oliwą dłońmi formujemy z niego niewielkie kulki, które następnie delikatnie spłaszczamy. Podgrzewamy mocno patelnię grillową i grillujemy kotleciki 3-4 minuty z każdej strony. Można je również podpiec w piekarniku, koniecznie na funkcji grillowania.

Dodatki:
opakowanie cienkiego makaronu ryżowego (bun)
świeża sałata
zioła (mięta, tajska bazylia, kolendra)
kiełki fasoli mung
sos nuoc mam

Makaron przygotowujemy wg. przepisu na opakowaniu, przelewamy zimną wodą i układamy na dużym talerzu. Obok makaronu układamy umyte i osuszone zioła, liście sałaty oraz kiełki. Nuoc mam podgrzewamy na małym ogniu, następnie przelewamy do miseczek, w których układamy kawałki grilowanej wieprzowiny i kilka kotlecików. Pałeczkami nabieramy porcję makaronu, ziół i mięsa, maczamy w sosie i jemy.

Tagi: , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *